wizyta, na pewno nie będzie chciał narażać zdrowia
córki. Zdaniem doktor Anny Mellor z Wimpole Street, Irina cieszyła się doskonałym zdrowiem. - Śliczna dziewczynka - oznajmiła lekarka po gruntownym badaniu, przy którym Irina zademonstrowała siłę swoich płuc. - Mocne struny głosowe, owszem - tu uśmiechnęła się promiennie. - Ale taka widać jej natura. - Chce pani powiedzieć, że ona dalej będzie tak krzyczeć? Anna Mellor mrugnęła do Joannę. - Szok dla tatusia, co? - Jeszcze parę tygodni temu była taka cichutka - usprawiedliwiała męża Joannę. - Może dopiero teraz odkryła, że ma głos - zażartowała lekarka. - Tak czy inaczej, nie widzę tu żadnych problemów zdrowotnych, a chyba o to przede wszystkim wam chodzi - To cudownie - ucieszyła się Joannę, której kamień spadł z serca. Jak na dany znak Irina znów się rozkrzyczała. - Wyrośnie z tego, prawda, pani doktor? - dopytywał się Tony. - Oczywiście, że wyrośnie - zapewniła go lekarka. - Już niedługo. - Uśmiechnęła się do Iriny i wstała. - Najwyraźniej wasza córeczka ma dobry, silny charakter. - To super - rzekł Tony. - Niech się pan rozchmurzy, panie Patston. Na pewno pan przywyknie. Podbudowana zapewnieniami lekarki, Joannę zaczęła lepiej sobie radzić z krzykami Iriny. W końcu na tym właśnie polega macierzyństwo, to jego integralna część, coś, za czym tak długo tęskniła. - Nie zniosę tego dłużej - powiedział Tony dwa tygodnie po wizycie u doktor Mellor, wchodząc do dziecinnego pokoju. - Zaraz przestanie. - Joannę siedziała w bujanym fotelu, który podarowała jej matka, i kołysała małą. - Nie, Jo, ja mówię serio. Nie zniosę tych cholernych wrzasków ani sekundy dłużej. Podniosła na niego zaskoczony wzrok. - Spokojnie, Tony. - Po prostu łeb mi pęka. - Przyłożył dłonie do skroni, chodząc tam i z powrotem. - W życiu nie słyszałem, żeby jakiś dzieciak tak się wydzierał. To nie jest normalne. - Oczywiście, że ona jest normalna! - Joannę poczuła się w obowiązku bronić małej. - A jeśli dotąd nie słyszałeś, to dlatego, że nigdy nie mieszkałeś z niemowlakiem. - I chyba wolałbym, żeby tak zostało! - Tony wyszedł ciężkim krokiem z pokoju. To był zaledwie początek. Wycie Iriny, jak utrzymywał jej ojciec, świdrowało mu uszy i