— O ile, oczywiście, nie przeznaczyła go pani dla kogoś
bliskiego jej sercu. — Nie... Nie mam nikogo takiego — powiedziała szybko Tempera. — A więc dostanę go? — nalegał książę. Tempera nie rozumiała, dlaczego książę tak domagał się jej obrazu. Po chwili milczenia odpowiedziała: — Tak... jeśli 60 to sprawi przyjemność waszej wysokości. — Jestem pani bardzo wdzięczny — rzekł książę. —W takim razie, czy mógłbym prosić, by namalowała pani jeszcze inny zakątek ogrodu? Tempera potrząsnęła głową przecząco. — Nie? — zdziwił się książę. — Dlaczego? — Ponieważ jest to jedyne płótno, jakie posiadam, wasza wysokość... a bardzo lubię malować. Kiedy to mówiła, na jej policzku, tuż koło ust, pojawił się leciutki zarys dołeczka. Książę spojrzał na nią uważnie, jakby chcąc przekonać się, czy nie żartuje, i powiedział: — Chce pani powiedzieć, że zamierzała zetrzeć ten obraz i zacząć następny? — Właśnie tak! — potwierdziła Tempera. — Zawsze tak robię z moimi obrazami. W ten sposób nie pozostawiam żadnych dowodów świadczących o mojej nieudolności. — Ależ to niedobrze, tak nie można! — wykrzyknął zaskoczony. Oddał Temperze płótno, które trzymał w dłoniach. — Oto pani obraz — powiedział. — Dopilnuję, aby podczas pobytu w mojej rezydencji miała pani wszystko, co potrzeba, by namalować jeszcze kilka innych. Tempera patrzyła na księcia, niepewna, co powinna powiedzieć lub zrobić. Nie było chyba nic niestosownego w przyjęciu od księcia prezentu w postaci płócien, lecz z drugiej strony była przekonana, że cała ta rozmowa właściwie nie powinna mieć miejsca. Zupełnie bowiem nie licowała z rolą, którą Tempera miała odgrywać. — Proszę sobie wyobrazić, że chociaż jestem opiekunem wielu artystów i w pewnym sensie uważa się mnie za autorytet w dziedzinie malarstwa — powiedział książę 61 rozbawionym głosem — nigdy dotąd nie zdarzyło mi się ofiarować artyście czystego płótna. — Więc może teraz wasza wysokość też... nie powinien tego robić. — A dlaczego by nie? — spytał książę. — W zamian za to, co nazwie pani hojnością, proszę tylko o jedno. Chciałbym zobaczyć pani obrazy, kiedy już będą gotowe. — Mimo wszystko... wolałabym, żeby książę... ich nie oglądał. — A jednak chcę je obejrzeć. Uważam, że ma pani naprawdę niezwykły talent, panno... Książę uśmiechnął się. — Nie powiedziała mi pani, jak ma na imię.