naradach z prawnikami i księgowymi

  • Ferdynand

naradach z prawnikami i księgowymi

18 May 2022 by Ferdynand

orientował się mniej więcej, na czym stoi: majątek pozostawiony przez Bucka w większej części stanowiły grunty, oprócz tego kilka biurowców i kilka domów mieszkalnych w miasteczku zarządzanych przez administratorów, tak że nie musiał się o nie martwić. Poza tym były akcje, obligacje i inne papiery wartościowe, którymi należało jakoś dysponować, ale to mógł robić z każdego dowolnego miejsca na świecie, przez telefon czy przez Internet. Pozostawało zatem ranczo i to ono przyczyniało Ashowi zgryzoty. Musiał znaleźć zarządcę, kogoś, ko79 mu mógłby zaufać, i wiedział, że dopóki mu się to nie uda, będzie tutaj uziemiony. Skazany na towarzystwo Maggie. Wjechał na ranczo, wyłączył silnik, odchylił się w fotelu i spojrzał na rodzinny dom. Była tam, w środku. Była tam cały czas. Jak długo jeszcze ma jej unikać? Powinien ją przeprosić. To, co powiedział o Star... Pokręcił głową. Od tamtego dnia minął tydzień, a jemu ciągle było głupio, że tak się wtedy zachował. Ta gadanina o zasadach. Wcale tak nie myślał. To złość przez niego przemawiała. Złość na ojca, przede wszystkim złość na ojca, niechęć do starego. Wszystkie żale skrupiły się na Maggie. Sprawił jej przykrość, zadał ból, trudno, żeby nie zauważył wyrazu jej twarzy, nie słyszał oburzenia w jej głosie, a jednak nie mógł się powstrzymać. Nie zostawiła jego głupich uwag bez komentarza, to musiał jej przyznać. Powiedziała mu, co on nim myśli. Ciągle jeszcze brzmiały mu w uszach jej oskarżenia i te pełne jadu słowa, kiedy wyraziła nadzieję, że on, jak inni, podkuli w razie czego ogon i zniknie z życia swojego przyszłego dziecka. Najbardziej jednak zabolało go coś innego: przypuszczenie, że nie chce zajmować się Laurą, bo mała jest tylko jego przyrodnią siostrą. Przyrodnia, nie przyrodnia, to akurat nie miało dla Asha żadnego znaczenia. Nie dlatego wzbraniał się przed przyjęciem odpowiedzialności. Nie chciał być odpowiedzialny za nikogo, miał już dość zaszłości po szanownym tatusiu. Przez całe lata nie robił nic innego, tylko naprawiał błędy popełnione przez Bucka, łagodził 80 konflikty, tuszował skandale. Nie chciał znowu się wikłać. Za nic. Mógł sobie nie chcieć, ale problem istniał i należało się z nim uporać, pomyślał smętnie, wysiadając z samochodu. Myślał, że znajdzie Maggie w kuchni, ale jej tam nie zastał. Ruszył do jej pokoju. Przeprosi ją i wreszcie przestanie go dręczyć sumienie. W pokoju też jej nie było. Już miał wyjść, kiedy zobaczył, że kojec, a zwykle stał koło łóżka, gdzieś zniknął. Zaintrygowany wrócił do holu, zauważył, że drzwi do jednej z nieużywanych sypialni stoją otworem. Zajrzał i zdziwił się, bo w pokoju coś się zmieniło. Zrobiło

Posted in: Bez kategorii Tagged: krukówna, włosy siwe, niedziela u tiffaniego cda,

Najczęściej czytane:

tłumu facetów, ale się mylił. Robiła to tylko dla pieniędzy. W żadnym innym miejscu w tym mieście nie zarobiłaby tyle co w klubie. Ale ten prostak nie rozumiał. On w ogóle niewiele rozumiał. Jasne, nęciła go forsa, ale spodziewał się, że sama zapuka mu do drzwi. Dziwne, że Sugar jeszcze go tolerowała. Należał do rodziny. Wiadomo, więzy krwi i te sprawy. Takie tam pieprzenie. Wtarła we włosy szampon, umyła twarz, ramiona i plecy. Potem nalała na dłoń żelu o zapachu fiołków i zaczęła starannie masować piersi i brzuch. Choć nie podniecało jej obnażanie się przed anonimowymi facetami w klubie, lubiła pokazywać swoje wklęsłości i wypukłości, a szczególnie biust, jednemu wybranemu mężczyźnie... temu, który obiecał przyjść dzisiaj. Myśl o spotkaniu z kochankiem podniecała ją. Drżała na samo wspomnienie. Nie myślała, że ten związek ma jakąś przyszłość. Ale przecież nie wiesz, jak to się skończy. Dlaczego nie miałabyś sobie trochę pomarzyć? Czuła się seksowna, nieprzyzwoita i trochę zła, lubiła się tak czuć. Ten nowy kochanek bardzo ją podbudowywał, nabierała przy nim pewności siebie. Cała śmietanka towarzyska Savannah niech się pocałuje gdzieś. Miasto uchodziło za przyrodnią siostrę Atlanty - wyniosłej damy w przybrudzonej sukni sprzed wojny secesyjnej. Jeśli to prawda, Sugar Biscayne wcale nie miała ochoty na wizytę w Atlancie. W Savannah snobizmu było aż nadto. Ale ona się wreszcie odegra na tych nadętych bufonach. Zakręciła prysznic, wytarła się i wmasowała we włosy perfumowaną piankę. Wklepała żel i balsam do ciała, włożyła czarne stringi, luźno upięła włosy, pozwalając, by jeden niesforny wilgotny kosmyk opadł na ramię. Trochę różu na sutki, pociągnięcie rzęs tuszem, błyszczyk - lubił, gdy wyglądała młodo, niewinnie i podniecająco. Chciał, żeby odgrywała rolę kuszącej dziewicy, niewinnej dziewczyny, która pragnęła właśnie jego... Marzenie każdego faceta! Ale dla niego była gotowa na wszystko. Jesteś niewolnicą jego miłości, a on cię zwodzi. Zignorowała wewnętrzny głos, bo właśnie usłyszała za oknem rasowy warkot silnika i zgrzyt opon na żwirze. Uszczypnęła się jeszcze w sutki, żeby nabiegły krwią, nałożyła biały, krótki, ledwie przykrywający tyłek szlafrok, który dostała od niego w prezencie. Ścianę zalały światła reflektorów, wybiegła z sypialni i przeszła krótkim korytarzem, zatrzymując się na chwilę pod drzwiami do pokoju Cricket. Były uchylone, Sugar otworzyła je szerzej i zobaczyła skotłowane łóżko, porozstawiane wszędzie szklanki i talerzyki, rzucone byle gdzie ciuchy, walające się na dywanie buty, pokruszone chipsy. Chlew. Niech Cricket lepiej posprząta u siebie i w ogóle uważa na to, co robi, jeśli nie chce stąd wylecieć. To Sugar płaci rachunki, więc to ona ustala zasady. Młodsza siostra mogłaby, do cholery, ich przestrzegać. Niedoczekanie, żeby Sugar po niej sprzątała. Cricket jest wystarczająco dorosła - na Boga, ma prawie dwadzieścia cztery lata! Sugar zastanawiała się, czy siostra w ogóle się dzisiaj pojawi. Już prawie trzecia nad ranem. Zamknęła drzwi do pokoju Cricket. Reszta domu lśniła czystością. Z wyjątkiem sfatygowanej kanapy noszącej ślady pazurów kota Cricket i dwóch plam, którym nie dał rady żaden detergent i żadne szorowanie, przyczepa była czysta, tylko trochę zniszczona. Mruczenie silnika ucichło. Caesarina warczała gardłowo. ...

- Przestań! - rozkazała Sugar. - Bądź grzeczna - ostrzegła i otworzyła drzwi. Był już na 89 schodach, jego ręce niecierpliwie i poufale wsunęły się pod szlafrok i objęły ją w talii. - Ładnie pachniesz - wymruczał, przyciskając usta do jej karku, rękami objął jej pośladki i przyciągnął ją mocno do siebie. Poczuła jego nabrzmiały członek, podnieciło ją to, a pożądanie rozpaliło krew. Dobrze. O, jak dobrze. Zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała. Jęknął cicho, popchnął ją do środka i kopnął drzwi. Powoli przesunął palcami w górę i ujął w dłonie jej piersi. - Kochaj się ze mną - mruczał, kąsając ją w ucho. - Nie chcesz najpierw się napić? - Później. - Więc chodźmy do sypialni... - Po prostu kochaj się ze mną. - To był rozkaz. Położył jej ręce na głowie i popchnął na podłogę, tak że klęczała przed nim. - Tak maleńka, to jest to, czego tatuś potrzebuje. To i jeszcze dużo więcej, pomyślała trochę rozczarowana, gdy skierował biodra w jej stronę. Wiedziała jednak, że rozczarowanie zaraz minie. To była część ich rytuału. Najpierw obsługiwała go jak jakaś dziwka, potem dostawała klapsy, ale w końcu zawsze i niezawodnie przemieniał się w wyuzdanego kochanka, który zaspokajał każde jej pragnienie. Jeśli najpierw jego zostały zaspokojone. Powtarzała sobie, że naprawdę nie ma co narzekać. Traktował ją lepiej niż mężczyźni, których znała do tej pory. Spojrzała w górę na jego przystojną twarz. Gdy ich oczy spotkały się, posłała mu niegrzeczny uśmiech, oblizała usta i powoli, powoli, przesuwając paznokciami po metalowych ząbkach, rozsunęła rozporek. Atropos stała ukryta w cieniu. Wciąż panowała noc, ale na wschodzie czyhał już świt. Niedługo szare światło zakradnie się między suche chwasty i splątane gałęzie, które służyły jej za kryjówkę. Samochód zostawiła ponad pół kilometra stąd. Patrzy. Czeka. Wsłuchuje się w dzikie, zwierzęce odgłosy i jęki dochodzące z przyczepy. Wykrzywia usta z obrzydzeniem. Jak skończy się to całe pieprzenie, będzie musiała zapalić papierosa. Spojrzała na zegarek. Prawie piąta nad ranem, a kochanek Sugar Biscayne wciąż tam jest, wciąż to robi. Oboje są siebie warci. Sukinsyn zakradał się nocą do tej żałosnej blaszanej puszki i pieprzył się z tą nędzną dziwką. Odgłosy parzenia się ucichły i kilka minut później drzwi przyczepy się otworzyły. Sylwetki kochanków były oświetlone od tyłu jaskrawym światłem żarówek migających na niebiesko. On miał wymięty garnitur, z tyłu ze spodni wyszła mu koszula; Sugar stała boso, skąpy szlafrok nie skrywał dobrze tego, co tak dumnie prezentowała w klubie Pussies In Booties; włosy miała zmierzwione... żałosna cipa. Nędzna dziwka, która za kilka wszawych dolców wystawia na pokaz swoje błyszczące od potu ciało. Była kobietą najpodlejszego gatunku. A jej kochanek świetnie do niej pasował. ... [Read more...]

ogę cię ...

kontrolować – powiedziała. – Dobre wieści. – Bentz wszedł do pokoju O1ivii. Prawie nie utykał. – Lekarz chce jeszcze raz cię zbadać i możemy zmykać. Moim zdaniem po prostu mu się ... [Read more...]

problemów. Najwyżej pół godziny.

– Fajnie. – Byłaś już kiedyś w Los Angeles? – pytam. – Kiedyś, dawno temu, jako dwudziestolatka. Przez pewien czas mieszkałam w Arizonie, ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 multiverse.opole.pl

WordPress Theme by ThemeTaste