patrzyła. Wytrzymał jej spojrzenie i krótko skinał głowa.

  • Ferdynand

patrzyła. Wytrzymał jej spojrzenie i krótko skinał głowa.

18 May 2022 by Ferdynand

- Kilka godzin temu. - Pamietam - powiedziała z nuta dumy w głosie i zmarszczyła czoło. - Banita. - Zgadza sie. - Czy mu sie wydawało, czy rzeczywiscie w jej oczach pojawiło sie cos jeszcze poza zwykła ciekawoscia? - Był tu jeszcze ktos - stwierdziła. - Ze mna? - Nick potrzasnał głowa. - Nie... nie... zanim przyszedłes. Tak mi sie przynajmniej zdawało... - Jej oczy zaszły mgła, odwróciła wzrok i spojrzała na kołdre, która była przykryta. - Tak, jestem pewna. Był tu ktos, ale sie nie odezwał, tylko wszedł i... stał tutaj, koło łó¿ka... Och, do diabła, wiem, ¿e to brzmi idiotycznie, ale było takie... takie realne... - Bzdura. - Eugenia zasmiała sie nerwowo, jakby chciała powiedziec, ¿e to głupi pomysł. - Pewnie pielegniarka. - Nie - rzuciła Marla, sfrustrowana i zdenerwowana. - Mo¿e to był tylko sen... ale pamietam... albo tak mi sie wydaje... ¿e byliscie tu wszyscy i ¿e słyszałam wasza rozmowe. - Zmarszczyła brwi i na jej twarzy, kiedys oszałamiajaco pieknej, pojawił sie wyraz zamyslenia. - Byliscie tu ju¿ kiedys... raz czy dwa... O Bo¿e, nie moge sobie przypomniec. -Podniosła reke, ¿eby odgarnac włosy z czoła i znieruchomiała, kiedy jej palce napotkały pozszywana skóre po lewej stronie czaszki. - Bylismy tu wielokrotnie - oznajmiła Eugenia. - A ty posłałes Cissy po cos do picia. Po Sprite'a? - Zgadza sie. Tak było za któryms razem. - Alex kiwnał głowa z usmiechem, który Nickowi wydał sie wymuszony. - Myslelismy, ¿e jestes w spiaczce i ¿e nas nie słyszysz. Eugenia bawiła sie nerwowo zapieciem swojej torebki, a zanim podniosła głowe, ¿eby usmiechnac sie ciepło do Marli, 76 kaciki jej ust na ułamek sekundy opadły w dół, jak zawsze, kiedy ogarniał ja niepokój. - A wiec słyszałas nas. Dlaczego nie reagowałas? - Próbowałam. Ale nie byłam w stanie sie poruszyc. - Nie przejmuj sie tym. - Ale niczego innego nie moge sobie przypomniec, ani wypadku, ani... ani niczego. - Ciagle trzymajac Aleksa za reke, odwróciła sie, ¿eby spojrzec na Cissy, która teatralnie przewróciła oczami. Patrzyła na ojca w sposób, który dobitniej ni¿ słowa mówił, ¿e chyba wszyscy ju¿ powinni stad odejsc. Nick nie miał do niej o to ¿alu. Alex jednak zdawał sie nie rozumiec. Przysunał sie bli¿ej do ¿ony. - Posłuchaj, kochanie, nawet jesli teraz niewiele pamietasz, to... - Nie chodzi o to, ¿e niewiele pamietam, Alex - przerwała mu Marla, z trudem wymawiajac jego imie. - Ale o to, ¿e nie pamietam zupełnie niczego, co wiazałoby sie z moim ¿yciem, choc pamietam inne rzeczy -bardziej ogólne. Ale nie moge sobie przypomniec moich rodziców ani tego, kiedy mam urodziny, ani czy mam braci albo siostry, ani... - Chcesz powiedziec, ¿e nie pamietasz nas? - spytała

Posted in: Bez kategorii Tagged: czarny makijaż oka, górniak taniec z gwiazdami, samojed psy,

Najczęściej czytane:

83

cieszę się, że McKenzie zniknął z naszego życia. Zaczynał okazywać Cassidy względy, a wiesz jak to jest z takimi typami. Zawsze starają się znaleźć przyzwoite dziewczyny, zamiast zadawać się z plebsem, chociaż tam ich miejsce. - Jego brat jest taki sam - zgodziła się Geraldine. - Nie, Chase jest trochę inny - zauważyła Dena. - Zna swoje miejsce i ciężko pracuje. Rex pożyczył mu pieniądze na studia. Chłopak pracuje u niego, żeby spłacić pożyczkę. Nabrał rozumu. Szkoda, że Brig jest jego bratem. Zawsze będzie stał mu na drodze. - A Rex się pozbiera? - spytała grzecznie Geraldine. - Nie wiem. Uwielbiał Angie. Prawdę mówiąc, była jego ulubienicą. Mam tylko nadzieję, że teraz uświadomi sobie, jakie to szczęście, że ma Cassidy. Ada przyznała jej rację. - To cudowna dziewczyna. Może powinnam zasugerować Bobby’emu, żeby zaprosił ją na randkę? - Byłaby zachwycona. Cassidy wzdrygnęła się na samą myśl o tym. - Mogliby sobie nawzajem pomóc przez to przejść. Nie ma mowy! - Racja. Tak jak Felicity i Derrick - zauważyła Geraldine. Cassidy oczami wyobraźni widziała uśmiech matki. - Dobrze byłoby przekonać Reksa, żeby zwolnił tego półgłówka Williego. Wiesz, że on widział ten pożar? Podobno był świadkiem całego zajścia. Ale kto to może wiedzieć? On lubił Briga. Nie zdziwiłoby mnie wcale, gdyby się okazało, że Brig go w to wszystko wciągnął. - Powinniście go oddać do zakładu - stwierdziła Geraldine. - Gdzie jest miejsce dla upośledzonych umysłowo - dodała Ada. - Rex nie chce o tym słyszeć. Uważa, że jest temu chłopakowi coś winien. Nie chce przyznać, że Willie jest naprawdę poważnie upośledzony. Powiem wam, że czasami Reksa nie da się przekonać. Wejdźcie. Napijemy się mrożonej herbaty. Przecież nie będziemy stały w korytarzu. Zdenerwowana Cassidy zamknęła drzwi. Randka z Bobbym Alonzo? Zaaranżowana przez jej matkę? Nie ma mowy. Zdjęła buty i włączyła radio. Z głośników popłynął stary przebój Rolling Stonesów. Zamknęła oczy i słuchała, jak Mick Jagger narzeka, że coś jest pomalowane na czarno. Rozumiała go. Nie usłyszała pukania. Gdy otworzyły się drzwi, zasłony przywarły do okien. Odwróciła się i zobaczyła Derricka. - Mogę wejść? Miał posępną minę i wyglądał mizernie, jakby schudł z dziesięć kilogramów. Wzruszyła ramionami i patrzyła, jak brat zamyka za sobą drzwi. - Boże, czuję się potwornie. - W jego zamglonych oczach pojawiły się łzy. - Angie na to nie zasłużyła. Cassidy nie odpowiedziała. Bała się, że głos jej się załamie. - Wiesz, kochałem ją. Była jak wrzód na dupie, ale ją kochałem. - Wiem. Derrick zamrugał oczami. - Przepraszam za... za tamtą noc z bronią. Nie zrobiłbym ci krzywdy. - Nie bałam się o siebie. Podszedł do regału. Stało na nim zdjęcie Cassidy i Remmingtona. Wziął je do ręki, zmarszczył brwi i spojrzał w lustro, gdzie napotkał wzrok siostry. - Tata nie powinien był zatrudniać McKenziego. - Usta Derricka zacięły się na wspomnienie Briga. - Nic by się nie stało. - Skąd wiesz. Nagle zgniótł zdjęcie. - Nie mogę uwierzyć, że jej nie ma. - Spojrzał w sufit, jakby tam szukał odpowiedzi. - Ja też nie. Odetchnął płytko i wbił wzrok w Cassidy. - Zabiję go. Przysięgam, że go zabiję gołymi rękami. - Nawet jeżeli jest niewinny? - Nie jest. - Derrick prychnął. - Ten bydlak jest winny i któregoś dnia za to zapłaci. Cassidy czuła się jak kryminalista, gdy przywiązywała starą klacz do drzewa w pobliżu tartaku. Czekała w ukryciu na koniec zmiany. Brudni mężczyźni, oblepieni trocinami, zdejmowali kaski, palili papierosy, śmiali się i żartowali. Przez bramki zamykane na łańcuch wychodzili na parking. Po drugiej stronie stał ogromny szyld informujący, że „Nieupoważnionym wstęp wzbroniony” i że „Bezpieczne miejsce pracy to szczęśliwe miejsce pracy”. Na wyboistym asfalcie stały gruchoty wszelkich rozmiarów i kształtów - jeepy, ciężarówki, wagony mieszkalne i samochody osobowe. Piły warkotały, a dźwigi przenosiły ciężki ładunek 84 ... [Read more...]

Diaz milczał, rozważając coś w ciszy. Wreszcie pokręcił głową.

- Nie pomogę ci, jeśli będziesz się z nim zadawać. - W porządku, nie będę - nawet nie obruszyła się na to dziwne ultimatum, bo akurat doskonale współgrało z jej osobistymi ... [Read more...]

li ...

istotnie Diaz okaże się jednookim porywaczem Justina? Nie była pewna, czy da radę się opanować. Wściekłość wciąż w niej żyła jak lawa szykująca się do erupcji we wnętrzu pozornie wygasłego ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 multiverse.opole.pl

WordPress Theme by ThemeTaste