patrzyła. Wytrzymał jej spojrzenie i krótko skinał głowa.
- Kilka godzin temu. - Pamietam - powiedziała z nuta dumy w głosie i zmarszczyła czoło. - Banita. - Zgadza sie. - Czy mu sie wydawało, czy rzeczywiscie w jej oczach pojawiło sie cos jeszcze poza zwykła ciekawoscia? - Był tu jeszcze ktos - stwierdziła. - Ze mna? - Nick potrzasnał głowa. - Nie... nie... zanim przyszedłes. Tak mi sie przynajmniej zdawało... - Jej oczy zaszły mgła, odwróciła wzrok i spojrzała na kołdre, która była przykryta. - Tak, jestem pewna. Był tu ktos, ale sie nie odezwał, tylko wszedł i... stał tutaj, koło łó¿ka... Och, do diabła, wiem, ¿e to brzmi idiotycznie, ale było takie... takie realne... - Bzdura. - Eugenia zasmiała sie nerwowo, jakby chciała powiedziec, ¿e to głupi pomysł. - Pewnie pielegniarka. - Nie - rzuciła Marla, sfrustrowana i zdenerwowana. - Mo¿e to był tylko sen... ale pamietam... albo tak mi sie wydaje... ¿e byliscie tu wszyscy i ¿e słyszałam wasza rozmowe. - Zmarszczyła brwi i na jej twarzy, kiedys oszałamiajaco pieknej, pojawił sie wyraz zamyslenia. - Byliscie tu ju¿ kiedys... raz czy dwa... O Bo¿e, nie moge sobie przypomniec. -Podniosła reke, ¿eby odgarnac włosy z czoła i znieruchomiała, kiedy jej palce napotkały pozszywana skóre po lewej stronie czaszki. - Bylismy tu wielokrotnie - oznajmiła Eugenia. - A ty posłałes Cissy po cos do picia. Po Sprite'a? - Zgadza sie. Tak było za któryms razem. - Alex kiwnał głowa z usmiechem, który Nickowi wydał sie wymuszony. - Myslelismy, ¿e jestes w spiaczce i ¿e nas nie słyszysz. Eugenia bawiła sie nerwowo zapieciem swojej torebki, a zanim podniosła głowe, ¿eby usmiechnac sie ciepło do Marli, 76 kaciki jej ust na ułamek sekundy opadły w dół, jak zawsze, kiedy ogarniał ja niepokój. - A wiec słyszałas nas. Dlaczego nie reagowałas? - Próbowałam. Ale nie byłam w stanie sie poruszyc. - Nie przejmuj sie tym. - Ale niczego innego nie moge sobie przypomniec, ani wypadku, ani... ani niczego. - Ciagle trzymajac Aleksa za reke, odwróciła sie, ¿eby spojrzec na Cissy, która teatralnie przewróciła oczami. Patrzyła na ojca w sposób, który dobitniej ni¿ słowa mówił, ¿e chyba wszyscy ju¿ powinni stad odejsc. Nick nie miał do niej o to ¿alu. Alex jednak zdawał sie nie rozumiec. Przysunał sie bli¿ej do ¿ony. - Posłuchaj, kochanie, nawet jesli teraz niewiele pamietasz, to... - Nie chodzi o to, ¿e niewiele pamietam, Alex - przerwała mu Marla, z trudem wymawiajac jego imie. - Ale o to, ¿e nie pamietam zupełnie niczego, co wiazałoby sie z moim ¿yciem, choc pamietam inne rzeczy -bardziej ogólne. Ale nie moge sobie przypomniec moich rodziców ani tego, kiedy mam urodziny, ani czy mam braci albo siostry, ani... - Chcesz powiedziec, ¿e nie pamietasz nas? - spytała